Po zwiedzaniu Old Goa jestem zmÄ™czony. ChcÄ™ w koÅ„cu nad morze! Docieram do Candolim, na mojÄ… pierwszÄ… GoaÅ„skÄ… plażę. Pogoda może nie jest wymarzona – zbiera siÄ™ na burzÄ™ – ale mimo to nie mogÄ™ siÄ™ opanować, zrzucam z siebie ubrania i wskakujÄ™ do wody. Bardziej sÅ‚ona niż BaÅ‚tyk, cieplejsza, ale tak samo nieprzejrzysta;).
Z wody wychodzÄ™, gdy ratownik zmienia flagÄ™ na czerwono-żółtÄ… (nie mam pojÄ™cia co to znaczy, ale pewnÄ… podpowiedziÄ… sÄ… sÅ‚yszalne z daleka gromy ;)). Tym razem dokÅ‚adniej rozglÄ…dam siÄ™ po plaży. Kurcze… gdzie te opalajÄ…ce siÄ™ kobitki? ;) Wczasowiczów niewiele, Å›rednia wieku okoÅ‚o pięćdziesiÄ…tki… cóż, urok plażowania poza sezonem ;)
Zjadam jakiÅ› obiad w beach-knajpie próbujÄ…c przeczekać deszcz. Na szczęście po jakiejÅ› godzinie przeciera siÄ™ i ruszam na powolny spacer plażą. Robi siÄ™ późno, a chciaÅ‚bym dojść jeszcze dzisiaj do oddalonego jeszcze o 3-4km fortu. Po drodze rozglÄ…dam siÄ™, pstrykam zdjÄ™cia. Przypadkiem zauważam Å‚adnÄ… muszelkÄ™. “O, fajna, zrobiÄ™ jej zdjÄ™cie”, myÅ›lÄ™, “MuszÄ™ jÄ… tylko przenieść na jakieÅ› ciekawsze tÅ‚o”. “O, nastÄ™pna”. “A ta jaka fajna”. Dopiero po pewnym czasie uzmysÅ‚owiÅ‚em sobie, że przestawiÅ‚em siÄ™ kompletnie na zbieranie muszelek. Nie pamiÄ™tam kiedy to ostatnio robiÅ‚em, w sumie fajne zajÄ™cie ;).
Jednak to co mi siÄ™ najbardziej w tej plaży podobaÅ‚o, to lekko surrealistyczne wrażenie jakie sprawiaÅ‚a. Wyobraźcie sobie zwykÅ‚Ä… plażę – piasek, leżaki, ludzie spacerujÄ…cy, pluskajÄ…cy siÄ™ w wodzie… A nas tym wszystkim góruje wrak tankowca;). Robi naprawdÄ™ niesamowite wrażenie – tym wiÄ™ksze im bliżej siÄ™ podejdzie. Smaczku dodaje napis wymalowany bukwami na mostku – Mocква. Okazuje siÄ™, że statek jest tak gÅ‚Ä™boko wbity w plażę, że można do niego dojść moczÄ…c nogi tylko po kolana. KurczÄ™, szkoda że nie ma tu ze mnÄ… nikogo innego, z chÄ™ciÄ… wybraÅ‚bym siÄ™ na maÅ‚Ä… eksploracjÄ™ tego wraku…
Zarzucę Was teraz mnóstwem zdjęć tego statu, akurat zbliżał się zachód więc warunki oświetleniowe były takie, że nie chciało się wypuszczać aparatu z rąk.
Kiedy oddaliÅ‚em siÄ™ na tyle od okrÄ™tu, że przestaÅ‚em siÄ™ ciÄ…gle obracać i gapić tylko na niego, dostrzegÅ‚em bardzo fajne muszelki (wiecie, takie jak na filmach – podÅ‚użne spiralne i inne takie tam). Ucha-chany próbujÄ™ je podnieść, a tu HYC! Muszelka mi ucieka! MyÅ›lÄ™ sobie, “JakiÅ› level up, czy co?”. Chwytam w koÅ„cu takÄ… jednÄ… i przyglÄ…dam siÄ™ uważnie… Patrzcie, ma lokatora! Nie, z lokatorem nie biorÄ™ bo mam tylko jeden bilet powrotny na samolot… Na pewno sÄ… tu inne, równie Å‚adne muszelki, które nie tuptajÄ…. RozglÄ…dam siÄ™ i… tracÄ™ nadziejÄ™. Każda fala “wyturliwuje” muszelki na brzeg, które w ostatnim momencie wyciÄ…gajÄ… odnóża i Å‚apiÄ… siÄ™ czego siÄ™ da, żeby woda nie zabraÅ‚a ich z powrotem. WiÄ™kszoÅ›ci siÄ™ nie udaje, spadajÄ…, by powrócić z nastÄ™pnÄ… falÄ…. ChÅ‚opaki turlajÄ… siÄ™ tak przez caaaÅ‚y dzieÅ„ ;).
A tu chÅ‚opaki bijÄ… siÄ™ o pustÄ… muszlÄ™. Nie wÅ‚Ä…czam siÄ™ do walki, bojÄ™ siÄ™ przegrać. Nie wiem jak siÄ™ nazywajÄ… dokÅ‚adnie te żyjÄ…tka, patrzÄ…c na nie przychodzi mi jedna nazwa do gÅ‚owy – frutti fi mare.
DoszedÅ‚em do koÅ„ca plaży, do dolnego fortu. ZatrzymujÄ™ siÄ™ tu i podziwiam zachód sÅ‚oÅ„ca (cóż, niewiele byÅ‚o do podziwiania, bo sÅ‚oÅ„ce prawie przez caÅ‚y czas byÅ‚o za chmurami, ale to tak poetycko brzmi… :p). StÄ…d czekaÅ‚a mnie jeszcze dÅ‚uga okrężna droga do górnego fortu.
PostanowiÅ‚em dostać siÄ™ do górnego fortu wÅ‚asnÄ… drogÄ… – mijam tabliczkÄ™ z napisem “danger” (nie wiem co to znaczy po hindusku) i schodzÄ™ na skalisty brzeg, którym poruszam siÄ™ wolno dalej. Mijam kolejne fortyfikacje, wspinam siÄ™ do nich i tu odnajdujÄ™ wÄ…skÄ… Å›cieżynÄ™, którÄ… idÄ™ dalej. Znikam za zaÅ‚omem, w koÅ„cu jestem sam (żaden inny wczasowicz nie odważa siÄ™ iść za mnÄ…), pode mnÄ… tylko stromy stok, skaÅ‚y i morze po horyzont. Zachód oglÄ…dany stÄ…d jest tylko mój!
Powoli zapada zmrok, wyciągam więc latarkę i nie spiesząc się idę pod górę. Według przewodnika na szczycie wzgórza, oprócz fortu znajduje się portugalska latarnia morska (chyba z XIX wieku). Chciałem spróbować zrobić jej zdjęcie, a do tego potrzebne były mi ciemności. Z daleka widziałem błyskające światło, jednak gdy podszedłem bliżej moim oczom ukazał się taki widok:
Nie wyglÄ…da mi to na portugalskÄ… latarniÄ™ (odezwaÅ‚ siÄ™ we mnie znawca Portugalii ;)), a już na pewno nie z XIX wieku. TrochÄ™ siÄ™ tym zawiodÅ‚em, poszedÅ‚em jednak dalej w stronÄ™ fortu. ByÅ‚em tam o chwilÄ™ przed 19, okazaÅ‚o siÄ™ że fort jest już dawno nieczynny. Nie byÅ‚o nawet jak mu zrobić zdjÄ™cia, byÅ‚ kompletnie nieoÅ›wietlony (poza rytmicznymi bÅ‚yskami latarni). Cóż, szedÅ‚em tu trochÄ™ nadaremno, ale w sumie droga byÅ‚a fajna. PowiedziaÅ‚em sobie, że czasem nie liczy siÄ™ cel, ale dążenie do niego (to takie posÅ‚odzenie porażki ;)) i zdecydowaÅ‚em siÄ™ wracać do miasteczka – byÅ‚em już nieźle zmÄ™czony. Nie uÅ›miechaÅ‚o mi siÄ™ wracać 2km asfaltem naokoÅ‚o, stwierdziÅ‚em że miejscowi na pewno majÄ… tu jakiÅ› skrót, wybraÅ‚em wiÄ™c na Å›lepo pierwszÄ… Å›cieżkÄ™, odchodzÄ…cÄ… od parkingu, która nie wyglÄ…daÅ‚a jakby miaÅ‚a siÄ™ skoÅ„czyć w krzakach i ruszyÅ‚em w dół. Skrót okazaÅ‚ siÄ™ wyÅ›mienity (no, może poza Å›liskim betonem oraz mokrymi zaroÅ›lami po szyjÄ™) – w 10min byÅ‚em na dole. TrochÄ™ zajęło mi jeszcze znalezienie przyzwoitej (czytaj – niedrogiej) kwatery, gdzie w koÅ„cu odsapnÄ…Å‚em. StwierdziÅ‚em, że jutro z rana wybiorÄ™ siÄ™ jeszcze raz (korzystajÄ…c z mojego skrótu) do fortu.
Niby tropiki, palmy za oknami, ale nie można zapomnieć, że jesteÅ›my w Indiach. OkoÅ‚o 21 zgasÅ‚y Å›wiatÅ‚a w caÅ‚ym miasteczku. Akurat wybieraÅ‚em siÄ™ do knajpy na kolacjÄ™, cóż – zjadÅ‚em jÄ… przy Å›wiecach ;). Brak prÄ…du utrzymywaÅ‚ siÄ™ przez jakieÅ› 2h, potem wszystko wróciÅ‚o do normy, a ja poszedÅ‚em spać.
Tak jak idę spać teraz. Cya!
Najnowsze komenty